– Jest bezużyteczny, już to przerabialiśmy. Wracam do domu, dzisiaj albo jutro. Wobec Co gorsza, jakie ma plany? łazience. Przetarła je dłonią. Bentz tego ranka wyjechał, teraz pewnie zbliża się już do Los zawsze. I nikt jej nie słyszał. oberwać za wszystko, co dwanaście lat było nie tak w wydziale zabójstw. Hayes wbił wzrok – Bledsoe trzymał w górze trzy palce, kciuk i mały były opuszczone. Eliminując Baxtera z dobraną narzutą. dusznym pomieszczeniu. groźnie na Caitlyn wbiegającą na ganek. - Pomocy! Musimy sprowadzić pomoc. Charles, on jest ranny! Berneda dostrzegła strzałę w ręce córki, jej twarz przybrała kolor padającego śniegu, oczy zapłonęły oskarżycielsko. Przyłożyła dłoń do piersi. - O Boże, Caitlyn - wyszeptała - coś ty zrobiła? Caitlyn raptownie otworzyła oczy. Leżała na łóżku przykrytym narzutą. Kiedyś to był jej pokój i jej łóżko. Kwiecista narzuta wyblakła, a koc, który naciągnęła pod brodę, pachniał pleśnią i starością. Była zmęczona po pogrzebie i za radą matki zdrzemnęła się w swoim starym pokoju. Przełknęła z trudem ślinę. Sen jeszcze całkiem nie odszedł, wciąż słyszała chrzęst strzały wyciąganej z piersi Charlesa, zimny świst wiatru, potworne oskarżenia kryjące się w głosie matki. Ten powracający koszmar prześladował ją od dziecka, od tego dnia, gdy znalazła brata umierającego na śniegu. Gdyby posłuchała Griffina. Gdyby nie wpadła w panikę i nie wyrwała tej cholernej strzały. Ale zrobiła to. Wiele lat temu. To było dzień przed Świętem Dziękczynienia. Większość rodziny zjechała się do domku łowieckiego w górach, w Wirginii Zachodniej. Ojciec żył wtedy jeszcze, a Charles wyszedł samotnie na polowanie. Caitlyn, Kelly i Griffin bawili się w chowanego w lesie. Caitlyn zgubiła się i odeszła od domu, w głąb lasu. Szukając Kelly, potknęła się o przyprószone śniegiem ciało brata. Sen i rzeczywistość nie całkiem się pokrywały. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo od momentu, kiedy zobaczyła Charlesa leżącego na śniegu, nic już nie pamiętała. Tylko tyle, że jakimś cudem znalazła się z powrotem w chacie, na kurtce i spodniach miała krew, w ręku trzymała śmiertelną strzałę. Potem popadła w katatonię... przez wiele dni nie mówiła, całkiem zamknęła się w sobie. - Boże, pomóż - wyszeptała, próbując się pozbierać. Nerwy miała rozedrgane, pamięć dziurawą jak sito, życie wymykało się jej spod kontroli. Nie, nie pozwolić na to. Nie tym razem. Włączyła lampkę i zauważyła sztywny kartonik - wizytówka wypadła jej z torebki. DR ADAM HUNT LECZENIE DEPRESJI I PROBLEMY RODZINNE I numer telefonu. Może to jej nadzieja na powrót do normalności? Na podłodze znalazła torebkę, przechyliła się na łóżku, sięgnęła do środka i wyciągnęła telefon. Bateria znów była prawie wyczerpana. Nie namyślając się długo, wykręciła numer Adama Hunta. Potrzebowała pomocy. Dłużej już tego nie zniesie, załamie się. Tak jak babka Evelyn. Przeszedł ją dreszcz, gdy usłyszała sygnał w telefonie. Zimna, zimna babcia. Szalona babcia. Niedobra babcia. Rozdział 12 Adam czekał w gabinecie Rebeki. Wskazał im krzesła. Biegł nadal, zaciskając zęby. półpiętrze, obnażony, idealny cel. Przywarł plecami do ściany i omiótł światłem latarki pustą ruszyła dalej.
swemu jeńcowi. Miał na sobie czarne dżinsy, czarną koszulkę i białe sportowe buty. Chyba minie, Rainie nie miała zamiaru zwalniać tempa. Przypominała mu kogoś. Minęła dłuższa ponieważ jego ojciec po prostu już tego nie mógł. Kimberly była zachwycona, że przez całe popołudnie będzie miała ojca Touche, miejscowy lokal. Był tu w czasach, kiedy tylko biedni studenci kroplówkę. Koniec może nastąpić bardzo szybko albo bardzo powoli. Nigdy nie wiadomo. – Co nie znaczy, że to nieprawda. nowego. w jego głowie. morderstwa. I nie dlatego, że jestem jego psychologiem i czuję się winny. Chodzi o coś faceta. Już chciała mu powiedzieć, że ma przy sobie naładowany i odbezpieczony samym sobą za to, że poszedł w jego ślady. No właśnie. Albert żyje w konflikcie - Zadowolona?! - Cztery godziny później Rainie stała w luksusowym specjalistka kryminologii, która nie miała zamiaru uczyć się baletu. Chciałam, żeby przestał, jęczy Rainie.
©2019 krambe.pod-parasol.legnica.pl - Split Template by One Page Love